Każda mama dla swojego dziecka zrobiłaby chyba wszystko. Oddałaby ostatni kawałek jedzenia z miłości i troski o swoją pociechę. Tymczasem są dzieci, które po prostu jeść nie lubią i jest to dla nich często przykry obowiązek.
Mój starszy syn jest właśnie niejadkiem. Jest dzieckiem, które nie je warzyw (oprócz ziemniaków :), a z owoców je tylko jabłka i ewentualnie gruszki i banany. Dzieci przepadają za truskawkami, malinami, winogronami, a on mówi na to "ble". Aż się serce kroi.
Wszystko zaczęło się gdy skończył 1 rok swojego życia. Jeśli jedzenie było "papką" to ewentualnie jadł. Jeśli w pokarmie były grudki to wymiotował. Takie potyczki trwały przez około rok. Lekarz oglądał gardło czy nie ma trzeciego migdała, ale wszystko było w porządku. Gdy miał 2,5 roku poddałam się i syn dostawał do jedzenia to co ewentualnie mu smakowało. Jadłospis miał nieurozmaicony i monotonny. Wypił mnóstwo syropów na apetyt, które dawały krótkotrwały efekt.
Dziś ma 6 lat i nadal jest niejadkiem, jednak tragedii już nie ma. Na bilansie dowiedziałam się, że ma rozstrój wagi do wzrostu i powinien przytyć (za pół roku kontrola). Jedno jest pewne nie da się zmusić dziecka do jedzenia. Na szczęście dziś syn je już trochę więcej, ale nadal jest chudy. Choć jego dieta jest uboga w warzywa i owoce, to cieszę się, że przynajmniej zjada mięso. Ale mam nadzieję, że stopniowo będzie próbował nowych potraw i urozmaici swoje menu.
Teraz mój drugi synek ma 4 i pół miesiąca i jedno jest pewne, że nie będę go tak "oszczędzać" z próbowaniem nowych smaków. U starszego syna odwlekałam podawanie nowych potraw, bo wszyscy mówili, że jest jeszcze za malutki i ma jeszcze czas. Mój maluszek dostał już trochę zupki, przecieru owocowego i soki. Na razie ma duży apetyt. I mam nadzieję, że drugi raz nie będę musiała przeżywać trudów związanych z byciem mamą niejadka. Nikomu tego nie życzę, bo to naprawdę ciężka przeprawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz