Od momentu kiedy na rynku pojawiły się pieluchy jednorazowe każda młoda mama ma dylemat: czy poświęcić się i używać tradycyjnych pieluch tetrowych czy bez większego wysiłku stosować pieluchy jednorazowe, tzw. pampersy. Ja sama kalkulowałam to w każdą stronę. Gdy urodził się mój pierwszy syn nastawiłam się na pieluchy tetrowe. Miałam nadzieję, że dziecko szybko nauczy się sikać do nocnika. Wiedziałam również, że tradycyjne pieluchy to jednorazowy i w sumie niewielki wydatek. Jednak szybko zrozumiałam, że trzeba naprawdę dużo czasu "na to" poświęcić. Za jednym razem dwie, trzy pieluchy były mokre. Czasem również śpiochy było trzeba przebrać. Prania było bardzo dużo. Na początku oczywiście pieluchy trzeba prasować. Tak więc pralka i żelazko "szły" na okrągło. Nie wspominam już ile to wszystko zajmowało czasu. Ale najbardziej przeraził mnie pierwszy rachunek za prąd! Oczywiście większe zużycie wody oraz duże wydatki na drogie proszki do prania dla niemowląt. No i szybciutko przerzuciłam się na pampersy. Prawda jest taka, że mój synek skończył sikać do pieluch jak miał 2,5 roku- czyli późno. Ale nikt mi nie da gwarancji, że przy pieluchach tetrowych trwałoby to krócej.
Teraz drugiemu synkowi również zakładam pampersy. Nie wiem jak szybko uporamy się z pieluchami. Jednak moim zdaniem nie ma reguły. Są dzieci, którym zakłada się tetrę i jedne długo sikają do pieluch, a drugie bardzo szybko się oduczają. I tak samo jest z pampersami. Tyle, że z tymi drugimi jest o wiele łatwiej i wygodniej. A przecież każde dziecko kiedyś przestaje sikać do pieluch ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz